Praga 20.04.1997 r.
Pamiętniku, nastała noc, a ja zamierzam ci opowiedzieć jak
minął dzień. Dlaczego akurat tobie? Pustym kartkom? Bo wy nie czujecie, nie
myślicie, nic nie wiecie, a ja potrzebuje bezstronnego, biernego obserwatora.
Kogoś kto mnie nie potępi. Tego dnia siedząc na kanapie przekładałem kartki
jednej ze starych encyklopedii, podczas gdy moja żona zmywała naczynia po sytym
posiłku. Pies wskoczył na kanapę i usadowił się obok mnie, kładąc głowę na moim
udzie. Ta urocza dziewczyna co jakiś czas rzucała na mnie okiem. Zawsze zastanawiałem
się z jakiego powodu tak na mnie patrzy. Fakt, byłem bardzo przystojny,
wyglądałem najwyżej na dwadzieścia pięć lat.
Skoncentrowałem się, skupiłem całą
uwagę na jej myślach. Usłyszałem je i uśmiechnąłem się pod nosem. Moja żona,
patrząc na moje włosy, bliżej nieokreślonego koloru, doszła do wniosku, że
gdybym postawił je na żel wyglądałbym o co najmniej dwa lata młodziej niż w
chwili obecnej. Uznałem, że szkoda tracić siły a podsłuchiwanie myśli kobiet,
ale jakoś nie umiałem się powstrzymać. Po co przerywać, skoro już zacząłem?
Nagle przez jej myśl przemknęło, że jestem tajemniczy jak nasz wspólny dom.
Dalej przeglądałem encyklopedie, ale tylko bezwiednie przerzucałem kartki, bo
całą uwagę koncentrowałem na niej.
Co miała na myśli stwierdzając, że nasz dom
jest tajemniczy? W pomieszczeniach znajdowało się wiele antyków, które dawały
niewiarygodny, a zarazem mroczny klimat. Na piętrze umiejscowiony był, jak moja
kobieta nazywała go w myślach tajemniczy pokój, do którego nie miała wstępu.
Zakazałem jej tam wchodzić zaraz po tym gdy wprowadziliśmy się do tego domu.
Pokój był zamykany przeze mnie na klucz. Tak szczerze to nie chciałem jej w
żaden sposób ograniczać, tylko zapewnić bezpieczeństwo naszej małej rodzinie.
Caroline wielokrotnie kusiło by sprawdzić co się tam znajduje, czekała więc na
odpowiednią okazje. Przemyślałem wszystkie za i przeciw i postanowiłem
sprowokować pewną sytuacje. Dam jej zajrzeć do pokoju, potem ją ukarzę, a
następnie będę miał spokojną głowę. Potrzebowałem pewności, że nie będzie nigdy
mnie szpiegować. Dlatego ten raz sam popchnę ją w stronę braku posłuszeństwa.
Chwyciłem po kawę, która znajdowała się na niskiej ławie w stylu rokoko. Pies
właśnie zobaczył białego kruka na parapecie więc podniósł się energicznie z
moich kolan. Potrącił mnie. Oczywiście mógłbym sprawić by z filiżanki nie ubyło
ani kropelki, ale po co? Kawy w filiżance nagle było o połowę mniej, gdyż
znalazła się na mojej białej koszuli tworząc brązowego kleksa.
– Maldição – wypowiedziałem przekleństwo w języku
portugalskim.
– Nic się nie stało, zdejmuj a ja zaraz to zapiorę –
powiedziała kobieta, która w ułamku sekundy znalazła się przy moim boku.
– Proszę –odrzekłem.
Znów wsłuchałem się w jej myśli. Pomyślała, że jestem przystojnym
mężczyzną o muskularnych choć szczupłych ramionach. Uśmiechnąłem się lekko, bo
naszło mnie skojarzenie, że to jednak prawa, że kobiety są wielozdaniowe.
Mężczyzna zazwyczaj podczas jakieś roboty myśli koncentruje na tej robocie.
Kobieta natomiast potrafiła robić jedno, a myśleć o czymś zupełnie innym. Jednocześnie
zdejmował jedną ze spinek w kształcie pentagramu, które miałem przy rękawach.
Szło jej to bardzo mozolnie, ale z drugą spinką poradziła sobie sprawniej. Przeszła
więc do rozpinania guzików koszuli.
„Ma gładki tors, idealnie wyrzeźbiony, tak jakby jeden z
tych wybitnych rzeźbiarzy posługiwał się dłutem w zręczny i jednocześnie zaczarowany
sposób” – pomyślała. Nie pękałem z dumy. Wiedziałem co o mnie myślą inni, nie od
dziś. Moja żona była dumna z tego, że ma tak urodziwego i wysportowanego męża
jak ja. Była za to wdzięczna Bogu, który ją mną obdarzył i Matce Naturze, która
mnie stworzyła. Szkoda, że nie miała bladego pojęcia, że Bóg nie miał nic
wspólnego z moim zaistnieniem.
Teraz młoda dziewczyna o dużych stalowych oczach i włosach w
jasnym odcieniu blondu, zmierzała schodami w dół, do piwnicy, gdzie znajdowała
się pralnia wraz z suszarnią. Koszule którą trzymała w dłoniach namoczyła wodą
i polała jakimś niebieskim płynem. Ciągle przysłuchiwałem się jej myślą, stąd
wiedziałem jakie czynności wykonuje. Niespodziewane poczuła, że coś znajduje
się w kieszeni. Szybko więc wydobyła to z niej i jej oczom ukazał się klucz.
Dokończyła pranie i wróciła na górą by zająć się podwieczorkiem – myślała o
serniku, który tak bardzo uwielbialiśmy. Już miałem poprosić o ten sernik,
napomnieć, że to bardzo dobry pomysł, ale nie mogłem. Musiałem udawać śpiącego.
Kiedy już dostrzegła, że zasnąłem na kanapie, nad tą obszernych
rozmiarów księgą, zrezygnowała z przekazania mu klucza. A przynajmniej nie
zamierzała mi go oddawać od razu. Po cichu szła schodami na piętro, z wielką
ostrożnością by jej kroki nie zakłóciły mojego snu. Z duszą na ramieniu
przekręciła klucz w zamku. Pchnęła lekko drzwi i jej oczom ukazał się pokaźnych
rozmiarów pokój. Ściany otoczone były regałami z książkami, segregatorami i
zeszytami. W centralnym miejscu pomieszczenia stało duże, drewniane biurko, a
na nim stosy przeróżnych dokumentów, listów i map. Kobieta podeszła do tego
ciężkiego mebla powolnymi krokami, ze strachem i niebywałą ostrożnością jakby
zbliżała się do dzikiego zwierzęcia. Zaczęła delikatnie przeglądać kartki
zostawione na blacie biurka, w taki sposób by mieć możliwość potem odłożyć
wszystko w to samo miejsce, jakby było nienaruszone. Chwyciła właśnie za białą,
wiązaną teczkę. Zajrzała do jej wnętrza i ujrzała wycinki z przeróżnych gazet.
Niektóre były bardzo stare, ale wszystkie informowały o tragediach, gwałtach i
licznych ofiarach. Kobieta niespodziewanie poczuła na sobie czyjś wzrok. Mój
wzrok. Usłyszała jak ciężkie drzwi pokoju zamykają się. W końcu to ja
postanowiłem je zamknąć. Odwróciła się w moją stronę i natrafiła na lodowate spojrzenie.
Ze strachu pobladła, a teczka którą trzymała wypadła jej z rąk. O tak, umiałem
wzbudzać strach. Zawartość teczki rozsypała się na bordowy dywan. Moja kobieta
myślami i wzrokiem poszukiwała drogi ucieczki, ale koło drzwi, przez które
tylko mogła się wydostać stałem ja, we własnej osobie.
– No pięknie, pięknie. Co ja Ci mówiłem? – powiedziałem
chłodno i wolnym krokiem podchodziłem do przestraszonej dziewczyny. Ta
instynktownie cofnęła się o krok do tyłu by choć o kilka sekund odwlec to co
nieuniknione. Natrafiła jednak na brzeg biurka.
– Proszę cię, wybacz mi- powtarzała w kółko drżącym głosem.
– To już się więcej nie powtórzy- ciągnęła monolog i usiłowała dostrzec w mych oczach
przebaczenie, nie dostrzegła go, bo ja nie umiałem przebaczać. Jednak na tę
kobietę nie potrafiłem się także gniewać, ani złościć. Postanowiłem jednak
wziąć się w garść, musiałem ją ukarać.
– Jestem pewien, że taka sytuacja nie będzie miała już
miejsca – mówiąc to zacząłem zdejmować czarny, skórzany pasek.
Ona wiedziała co ją czeka, więc po jej bladym policzku
popłynęła łza.
– A teraz ładnie się obróć i oprzyj o biurko, proszę –
wydałem spokojne polecenie.
Caroline wiedziała, że nie ma sensu się przeciwstawiać komuś
kto jest od niej silniejszy i przekonany o swoich racjach. Od razu więc
wykonała to o co prosiłem. Zacisnęła mocno ręce na brzegu biurka. Uczyniła to
mocno do tego stopnia, że aż zbielały jej kostki na nadgarstkach. Zacisnęła
zęby i zamknęła mocno oczy, czekając na pierwsze uderzenie, które niebawem
nadeszło.
Uderzałem powoli, ale mocno, choć nie tak mocno jakbym mógł.
Czuła jak ból przeszywa każdą komórkę jej ciała. Zdradzieckie łzy lądowały na rozrzuconych
na biurku dokumentach, a ona nawet nie miała sił by próbować je powstrzymywać.
Modliła się w duchu bym okazał jej łaskawość i szybko skończył ją karać. Ja po
każdym wymierzonym w jej pupę uderzeniu, odczekiwałem kilkanaście sekund,
czasami nawet pół minuty. Czekałem aż ból rozejdzie się po jej ciele i aż
będzie gotowa przyjąć kolejny pas z mojej ręki. To oczekiwanie być może wydaje
się sadystycznym rytuałem i zbędnym przedłużaniem kary, jednak w rzeczywistości
było spowodowane czymś innym. W ten oto sposób dawałem żonie czas by nie
unikała razów i nie zasłaniała obitych pośladków. Łez i krzyków ukochanej
jednak uniknąć nie mogłem, a i ona sama niewiele mogła na to poradzić. Mimo że
całość tej kary trwała zaledwie pięć minut, ona miała wrażenie, że minęła cała
wieczność. Po jedenastym uderzeniu chwyciłem kobietę za ramię i pomogłem jej
stanąć na równych nogach. Spojrzałem w jej zapłakane oczy i nie czułem nic, z
pewnością nie czułem się winny. Miałem jednak świadomość dobrze spełnionego
obowiązku, bo tak zwykłem nazywać sprowadzanie ukochanej do porządku i
trzymanie ją w ryzach na bezpieczną odległość od wszystkiego co mogło by ją
smucić lub jej zagrażać.
– A teraz udaj się do sypialni i odpocznij, proszę. I
pamiętaj abym cię tu więcej nie widział, bo się wtedy bardzo rozzłoszczę –
przemówiłem do niej głosem ochrypniętym jak zawsze, ale tym razem wyjątkowo bez
wyrazu. – Przy okazji weź pas i schowaj do komody – podałem jej go do ręki. –
Ja i tak zamierzałem wziąć prysznic.
Z dłonią wyciągniętą w jej stronę czekałem aż wykona ruch.
Wiedziała o co chodzi. Położyła więc ten nieszczęsny klucz na mojej dłoni.
Wychodząc z pokoju spojrzała na mnie smutnymi oczami. Nie byłem pewny co
odczułem, ale coś jakby ścisnęło mnie w sercu. Na szczęście tylko przez ułamek
sekundy. Caroline napotkała na moje surowe spojrzenie i za raz spuściła głowę.
Wyszła chcąc szybko znaleźć się w łóżku i przytulic zapłakane powieki do poduszki.
Niklaus (Samuel)
Jeśli już CZYTASZ to KOMENTUJ
uła ale on surowy, mimo tego że specjalnie pomógł żonie w wejściu do tego pokoju i ją za to ukarał da się dostrzec ze ja kocha.
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś to czytałam gdzieś...
OdpowiedzUsuńTrochę zadufany w sobie ten Niklaus, myśli o sobie, że jest bardzo przystojny. Ciekawe o co chodzi z tym pokojem, co tam jest takiego niebezpiecznego, że aż tak surowo ukarał żonę w dodatku podpuścił ją żeby tam weszła.
Czytałaś na blogu Demonicznej Trójcy, jakieś dwa lata temu :)
UsuńNiklaus i zadufanie w sobie... on słyszy myśli innych, większość kobiet myśli o nim "ale przystojniak" i on w to zawierza. Bo one do niego tego nie mówię, one to myślą :)
Ja też to już gdzieś czytałam.Tak widać,że ją kocha ale strasznie surowy jest i sam ją sprowokował żeby weszła.
OdpowiedzUsuńMnie zastanawia co chciał osiągnac? Moim zdaniem po takiej prowokacji to ona jeszcze bardziej będzie chciała tam wejść i koniecznie zobaczyć co jej mąż ukrywa. I ciekawi mnie co jest takiego w tym pokoju,że jego żona nie może tam wejść
OdpowiedzUsuń