niedziela, 20 października 2013

Odcinek 1, część 3 - Katherine, zmora przeszłości - Niklaus

Informacja:
Rozdział Eleny pojawi się po tym rozdziale. Po prostu odcinek 1 będzie miał wyjątkowo nie cztery części,a części aż sześć.

Praga, 27.01.2000 r.

Leżałem i wpatrywałem się w sufit. Nie było na nim nic ciekawego. Nawet ni jednej muchy, muszki, komara, czy nawet odprysku farby, na którym mógłbym zawiesić oko. Odwróciłem się więc na lewy bok i wsparłem głowę na dłoni, uginając łokieć. Odgarnąłem z twarzy śpiącej Caroline kilka włosów. Pogładziłem delikatnie po ramieniu.

– Cześć – rzekła sympatycznie, z delikatnym uśmiechem. Miała zaspany głos.

– Witam moją królową – odpowiedziałem. – Śpij jeszcze. Ledwo świta.


– A ty?

To była cała Caroline, najpierw myślała o innych, a dopiero potem o sobie.

– Mną się nie martw. Poleżę, popatrzę na ciebie.

Caroline ziewnęła, dotknęła lewą dłonią mojego policzka. Pogładziła swoim kciukiem. To było przyjemne uczucie, które zawsze wywoływało na mojej twarzy lekki uśmiech.

– Kiedy wczoraj się kładłam ciebie jeszcze nie było w łóżku. Dziś kiedy się obudziłam, okazało się, że już nie śpisz. Powinieneś…

– Ciii. – Przyłożyłem swój palec wskazujący do ust. – Ciii – powtórzyłem. – Bez obaw. Ty potrzebujesz więcej snu niż ja.

– A to niby dlaczego?

– Z prostej przyczyny. Podczas snu człowiek nie tylko odpoczywa, ale regenerują się jego tkanki, to niweluje zmarszczki, sprzyja urodzie. A jak wiadomo nie od dziś, to kobieta musi być piękna, a mężczyzna tylko trochę ładniejszy od diabła – wyjaśniłem i musnąłem jej policzek swoimi wargami.

Caroline chwyciła w swoje dłonie moją twarz.

– Nie wyglądasz mi na diabła – wypowiedziała i zaczęła całować. Doprowadziła do tego, że już po chwili leżałem niemal na niej.

– Przejmujesz inicjatywę? – zapytałem.

– Jeśli mogę – powiedziała skromnie. Nawet lekko się przy tym czerwieniąc.

– Ależ oczywiście.

Opadłem na plecy i oczekiwałem aż moja żona znajdzie się na mnie. To była przyjemna chwila. Te pocałunki rozdawane mojej klatce piersiowej. Moment kiedy oplatała ustami główkę mojego penisa. To byłaby chwila dla człowieka, ale dla mnie całe nasze małżeństwo okaże się chwilą. Czas nieubłaganie mijał. Wiedziałem, że kiedyś nastąpi koniec, że będę musiał odejść, albo dla niej umrzeć, albo… wyznać jej prawdę i być przy niej aż do jej śmierci.

– Nie koncentrujesz się – rzuciła oskarżycielsko.

– Przepraszam, skarbie, już się skoncentrowuje. – Położyłem nacisk na ostatnie słowo.

– Chyba raczej skoncentruję – poprawiła mnie.

– Oj tam, cicho już. Kobiety stanowczo za dużo mówią – powiedziałem i pochwyciłem jej twarz w swoje dłonie, tak jak ona przed kilkunastoma minutami trzymała moją. Pocałowałem i postanowiłem dziś, ten jeden jedyny dzień nie myśleć o przyszłości, a po prostu trwać dniem dzisiejszym, żyć tą chwilką.

Nie mogłem jednak tego uczynić. Przypomniało mi się pierwsze spotkanie z Caroline. Było kilka lat temu, a ja miałem je przed oczami jakby to zdarzyło się kilka godzin temu, albo najdalej wczoraj. Przyszedłem do niej przez pomyłkę. Szukałem wampira, innego demona, a trafiłem na anioła, bo ta kobieta z pewnością była aniołem.

– Hej, nie byliśmy umówieni – zauważyła wtedy i rozbawiła mnie tym stwierdzeniem.

– Bardzo żałuje, ale nie.

– To na co czekasz, umów się ze mną. – Do dziś kiedy tylko wspominam te słowa na moich ustach widnieje ledwie hamowany śmich.

Wszystko potoczyło się typowo. Pierw spotkanie w kinie, potem spacery wzdłuż rzeki i po parku. Czasem jakaś kolacja. W końcu przyszła do mnie i uprawialiśmy seks, tak jak to robi dwoje dorosłych ludzi, tyle że ja nie byłem człowiekiem.

– Zawsze jesteś taki ostry? – zapytała po wszystkim.

– Tylko wtedy kiedy wyczuwam, że druga strona to lubi – odrzekłem naciągając na swoje ciało spodnie.

To były przyjemne wspomnienia i teraz już zastanawiałem się jak długo będę je pamiętał, ile zajmie mi zapomnienie o mojej trzeciej żonie? Jestem wieczny, a wszystko co wokół mnie przemija. Świadomość tego wzbudzała w mnie niepohamowany gniew, złość. Cieszyłem się, że nie umieram, pragnąłem tylko do pełni szczęścia by i kobieta mojego życia żyła wiecznie, ale niestety nie wiedziałem jak tego dokonać.

– Nadal się nie koncentrujesz – zarzuciła mii tym wyrwała mnie z myślenia o przeszłości, przyszłości i tym całym gównie, które teraz nie miało znaczenia.

– Przepraszam, już to naprawiam i wynagradzam po dwakroć.

Przerzuciłem Caroline na plecy i znalazłem się nad nią. Wszedłem w nią szybko, pewnie. Poruszałem się też ostro, mocno. Przypatrywałem się jej twarzy. Czerpałem satysfakcje z tego jak odchylała głowę do tyłu w chwilach nieuniknionego orgazmu.

– O czym myślałeś? – dopytywała gdy było już po wszystkim.

– O tym jak cię poznałem.

– Tak, twoje koty. Miałeś ich trzynaście. Tak odpowiedziałeś, gdy zapytałam.

– Tak, bo jedne bywały, inne przychodziły się tylko najeść, a jeszcze inne nigdy nie opuszczały domu – przypomniałem jakie wtedy były moje wyjaśnienia.

– Tak jak ten mały, co leżał ci na kolanach, miał imię twojej miłości.

– Katherine to wcale nie była moja miłość. Powiedziałem tylko, że to zmora mojej przeszłości. Nie było tam ani słowa o miłości.

– Powiedziałeś też, że koty to indywidualiści i potrzebują pana, podobnie jak kobiety.

– Niemal się o to pokłóciliśmy – przypomniałem.

– Tak, dopóki nie złożyłeś wyjaśnień miałam ochotę dać ci w pysk i zwiać gdzie pieprz rośnie.

– Powiedziałem wtedy, że kobieta potrzebuje pana nie po to by nad nią zapanował, ale by miała możliwość zmierzenia się z nim, stoczenia walki, podjęcia manipulacji. By zaburzyła jego formę kontroli. Wszystko po to aby życie miało smaczek.

– Za to cię pokochałam.

– Czyli za co? – dopytywałem.

– Za tą bezczelną i nieprzemyślaną szczerość. Ty po prostu mówisz. Ubierasz czasami w ładne słowa swoje myśli, ale ich nie zmieniasz. Twoje poglądy są prostolinijne, szczere, nieskrywalne. Wiedziałam co mnie czeka u twojego boku, a w moim życiu nie było już miejsca na niepewność.

Spojrzałem nagle na sufit.

– Co powiesz abym namalował okno na suficie. Takie okrągłe, z widokiem na lekko zachmurzone niebo? – zapytałem.

– Mogłam się spodziewać zmiany tematu. Ty nie lubisz być komplementowany.

– Ależ mylisz się. Bardzo lubię być komplementowany. Nie potrafię po prostu przyjmować komplementów, bo to rola kobiety by przyjmować komplementy, a mężczyzny by je wypowiadać.

– Dobrze, w takim razie namaluj tu burzę, a w salonie, nad stołem to lekko zachmurzone, słoneczne.

– Wolisz by w naszej sypialni było mrocznie? – dopytywałem.

– Wolałabym byś malował pokój dziecięcy.

– Caroline, nie chcę o tym rozmawiać – powiedziałem stanowczo.

– Jesteśmy małżeństwem prawie pięć lat. Jest coś…

– Być może. Być może jest coś nie tak, ale nie chcę tego sprawdzać. Jeśli Bóg da, dzieci będą, jeśli nie da, to nie będzie. Obędziemy się bez leków, pomocy lekarskiej i sterty niepotrzebnych papierów z wynikami badań. Zdamy się na łaskę, bądź niełaskę bożą, rozumiesz? – zapytałem i wstałem z łóżka. Oczekiwałem odpowiedzi, ale jednocześnie opatulałem moje ciało szlafrokiem.

– Tak, rozumiem  – odpowiedziała oburzona.

– Twój ton mi się nie podoba.

– A mnie twój pomysł.

– Na szczęście to nie ty w naszym małżeństwie ustalasz zasady, kolejność i listę rzeczy niezbędnych.

Odwróciłem się do żony plecami i opuściłem sypialnie. No bo co innego miałem zrobić? Powiedzieć jej „wybacz, kochanie, ale jestem wampirem, z tego co mi wiadomo tacy jak my są martwi, więc nie płodzą dzieci” a może „wydaje mi się że jestem wampirem, wydaje mi się, że dziecko nie jest mi pisane”? Wtedy pojawiły by się pytania, albo wzięłaby mnie za chorego psychicznie. Jeśli pojawiłyby się pytania, to co miałbym odpowiedzieć? „Nagle umarłem, podczas wojny pozycyjnej, obudziłem się ze śmierci i już nigdy nie postarzałem ani o dzień, dopóki piłem ludzką krew, a gdy przestałem to starzałem się w ekstremalnie szybkim tempie”? To wszystko brzmi tak niewiarygodnie, że sam bym siebie wysłał do takiego pomieszczenia z białymi ścianami, bez okiem i ostrych przedmiotów w zasięgu ręki. 

Niklaus (Samuel)

Jeśli już CZYTASZ to KOMENTUJ

3 komentarze:

  1. Ciekawe, jak to jest że ona się nie zorientowała że żyje z wampirem. Ja nie wiem właściwie jakie właściwości mają wampiry, ale na pewno nie żyją jak normalni ludzie. Ona musi coś podejrzewać, mieszkając z nim, tak jak np, dzisiaj z tym snem. Wampiry nie płodzą dzieci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Księżniczko, my to wyjaśnimy w kolejnych odcinkach. Dziś się ich trochę pojawi... bo mamy wenę na sezon drugi, więc przyspieszymy pierwszy. Tym bardziej, że ja mam dziś wolne to mogę poprawiać imiona ;)

      Teraz tylko tak pokrótce:
      - Wampiry śpią
      - Czy ona coś podejrzewa? Ten pokój ją chyba nurtuje i to,że mąż się nie starzeje.
      - Przez x wieków nie spłodził ani jednego dziecka więc wywnioskował, że to niemożliwe.

      Usuń
  2. On wywnioskował ,czyli nie jest powiedziane,że nie bedą mieć dziecka? :)

    OdpowiedzUsuń