Manhattan 17.03.1997 r.
Od zawsze cechowała mnie pyskówka i cięta riposta – to
jedyne czego w sobie nie wyuczyłem, ani też nie nabyłem, po prostu od zawsze to
posiadałem. Niekiedy pragnąłem to zmienić, ale coś czego sobie sami nie
przyswoiliśmy z nas się nie zmyje. Podobnie jak grzechu popełnionego nie zmyje
ani spowiedź, ani zadośćuczynienie. O tym jak znaczący bywa grzech i jak
potrafi zaważyć na naszym przyszłym życiu – wróć… na naszej przyszłości
przekonałem się sam. I to bardzo dotkliwie na własnej skórze.
Chodząc ulicami wokół wielkich wieżowców, tych tak zwanych
drapaczy chmur, widziałem oczyma wyobraźni jak tu powstaje nowy kompleks
Światowego Centrum Handlowego. Byłem wdzięczny, choć nie mam pojęcia komu, że
mogę Twin Towers widzieć na własne oczy, w końcu 11 września 2001 roku zostaną
po nich tylko zgliszcza – nie powinienem tego wiedzieć, jednak wiem. Potrafię
wyczuć złe wydarzenie, ale pod warunkiem, że znajduje się dokładnie w miejscu
gdzie nastąpi i pod warunkiem, że mam w pełni uzupełnione zapasy tego czego
potrzebuje, ale bez czego dalej istnieje. Wieża Wolności, która tutaj stanie
też będzie widowiskowa – pomyślałem zaraz po tym, gdy skoncentrowałem swój
umysł na WTC1 i WTC2 zastanawiając się co je zastąpi. Nie uczyniłem tego na
marne, by stracić czas. Ja wiedziałem, że uzyskam odpowiedź na to pytanie.
Godzinę później byłem już w motorówce, wypłynąłem by
zasmakować bitwy o coś więcej niż kawałek podwórka, czy kałuży (w tłumaczeniu
kawałek lądu lub morza). To nie miała być bitwa o pieniądze, bo one są rzeczą
nabytą. To nie miała być też bitwa o wolność bo jej miałem aż za nadto. Bitwa,
którą zamierzałem zacząć nie będzie objawiała się bronią palną, ani też bronią
białą, ale mimo tego przerodzi się w wojnę, która nie obejdzie całego świata.
Właściwie nie dotknie nikogo prócz tych wskazanych, po za kilkoma wyjątkami.
Wojny zawsze zaczynają się o kobietę, tak było zawsze i będzie po wsze czasy.
Najlepszym przykładem tutaj będzie „Jabłko Niezgody” i wojna Trojańska. Wojna
ta posiadała dwóch walecznych, jednego przekupnego, trzy piękne i pyszne
boginie, oraz jedną piękną kobietę. W wojnie, którą rozpocznie moja bitwa
będzie podobnie, choć posłużę się zamiennikami. Zamiast bogiń, będą demonii i
będzie ich trzech, w co sam jeszcze nie mogę uwierzyć. Będzie piękna kobieta
również z ciężkim grzechem na sumieniu, przez co jej ludzką postać pozostawię
wątpliwością. Dwaj demoni stoczą walkę o coś mało istotnego, o to czym
pogardzam – o miłość. Jednak jak wiadomo nie od dziś „gdzie dwóch się bije, tam
trzeci korzysta”. Ten trzeci będzie prowokatorem całej sytuacji, niczym niegdyś
Parys. Jego zamiennika, Parysa dwudziestego wieku nie potrafię jeszcze dostrzec
w tym całym chaosie, jednak zapewne gdzieś tam jest, przecież historia zawsze
zatacza koło i nigdy się nie myli…
Damon (Simon)
Jeśli już CZYTASZ to KOMENTUJ
Strasznie mnie Damon zaintygował,coś mi się wydaję,że on będzie najbardziej ciekawym bohaterem w tym opowiadaniu
OdpowiedzUsuń