Strony

czwartek, 24 października 2013

Odcinek 1, część 6 - Skończona nieśmiertelność - Niklaus

Praga 30.01.2000 r.

Siedziałem w salonie i przeglądałem kolejny stary tom. Tym razem był to jakiś pamiętnik, ale nawet on jak na razie nie odpowiedział mi na pytanie jak zmienić w wampira śmiertelnego człowieka. Zerknąłem ukradkiem na Caroline, grała na fortepianie jedną ze smutnych melodii Beethovena. Nie napawało mnie to irytacją, ale przysparzało o depresje.

– Zrobię deser – powiedziałem do żony.

Blondynka wejrzała się na mnie z uśmiechem na ustach. Była bardzo zdziwiona. Dostrzegłem to zaskoczenie w jej oczach. Nic dziwnego, podczas trwania naszego małżeństwa odwiedziłem kuchnie…na palcach jednej ręki można by zliczyć.


– Kochana, wiesz gdzie są pucharki? – zapytałem, bo schody zaczęły się już na samym początku drogi.

– Oczywiście, że wiem – powiedziała delikatnie, cichutko i poczułem jej dłonie. Caroline oplotła mnie wokoło talii swoimi rękoma i musnęła w prawą łopatkę.

Okręciłem się wokół własnej osi, by móc na nią spojrzeć. Pochwyciłem jej drobne dłonie w swoje. Spojrzałem w jej oczy.

– Kocham cię, aniołku. – Wypowiedziałem te słowa pewnie, a zarazem niezwykle miękko. Złożyłem na jej czole opiekuńczy pocałunek.

– Górna szafka, po lewo.

– Ta? – zapytałem wskazując na szafkę z szybą.

– Tak, ta. Co będzie na deser?

– Lody z owocami i bitą śmietaną, to będzie deser przewstępny.

– Przewstępny, Klaus?

– Tak, wstępnym będę ja, a daniem głównym ty.

Moja żona się zaśmiała, czyli ją rozbawiłem. Zrobiło mi się cieplej na sercu od jej uśmiechu, o ile ja w ogóle miałem gdzieś tam w sobie jeszcze serce.

– Jesteś całkiem spory jak na przystawkę.

Uśmiechnąłem się niepewnie, przyłożyłem palec wskazujący do czoła.

– Ta rozmowa schodzi na dziwny tor.

Odwróciłem się i zacząłem od obierania i krojenia bananów.

– Czekaj, pomogę ci!

Caroline rzuciła się w moją stronę do pomocy. Lekko mnie przy tym szturchnęła w ramie i poczułem jak końcówka noża drasnęła o kciuk mojej lewej dłoni.

– O cholera, przepraszam, Klaus…

– Nic mi nie jest. To tylko draśnięcie, zaraz minię – zapewniłem żonę.

Skierowałem ranę w stronę swoich ust. Sądziłem, że przetrę językiem krew, która wyciekła, a rany już nie będzie, ale wyleczenie nie następowało. Rana nadal była, krew płynęła. Cholera, coś było nie tak. Tylko co?

– Pokaż – poleciła moja żona.

Działałem jak w letargu, więc dałem jej zabrać moją dłoń i zerknąć na kciuk.

– Porządnie się trafiłeś. Cholera, nie mamy wody utlenionej. Włóż pod kran, przyniosę plaster.

Uczyniłem tak jak prosiła. Krew już nie płynęła, ale rana nie zamykała się. Normalnie przecież leczenie następowało samoistnie, niemal natychmiastowo. Uderzyłem pięścią w marmurowy blat, z całej siły. Zabolało. Bolało nadal, o wiele bardziej i dłużej niż powinno. Chwyciłem za nóż, przeciąłem sobie zewnętrzną część dłoni. Krew wyciekała, płynęła, w końcu zaczęła ściekać po moich palcach. Nie goiło się. Skoncentrowałem swoje myśli, ale nie słyszałem w nich nic obcego. Były tylko moje myśli, nie słyszałem myśli Caroline. Skoncentrowałem swój słuch, ale kompletnie nic. Słyszałem tylko szum wody.

– Czy nieśmiertelność, może się wyczerpać? – zapytałem w myślach.

– Boże, co ci się stało? Pewnie trzeba będzie to szyć – panikowała Caroline, która nagle znalazła się przy moim boku. Nie usłyszałem jak nadchodzi. Tak samo było wcześniej, gdy mnie pocałowała w łopatkę, poczułem to, ale wcześniej nie usłyszałem jej kroków.

– Musieliśmy wcześniej tego skaleczenia nie zauważyć – wyjaśniłem. – Nie martw się, owiniesz mi bandażem, będzie jak nowa.

Patrzyłem wciąż na swoją dłoń, którą Caroline obmywała wacikiem z krwi. Nadal nie mogłem uwierzyć. Miałem cichą nadzieję, że to jeden z koszmarów, które śniłem co noc. 

Niklaus (Samuel)

Jeśli już CZYTASZ to KOMENTUJ

1 komentarz:

  1. Ten ich związek to mnie zadziwia,czy ona nie zauważa,że nie żyje z normalnym człowiekiem? I zastanawiam się ,czy on jej kiedyś powie prawdę o sobie

    OdpowiedzUsuń